Wydaje się szybka i skuteczna. Chcesz rzucić alkohol? Zaszywasz się i po problemie. Niestety to tak nie działa. Legendarna wszywka alkoholowa, choć w niektórych przypadkach może być pomocna w utrzymaniu abstynencji, absolutnie nie leczy uzależnienia. Rozwiewamy popularne mity i mówimy, jak jest naprawdę.
„Dziewczyny, nie daję rady sama, ciągle zapijam, postanawiam, że już dość, trzymam się, ale mija kilka dni i znowu to samo. Już nie wierzę, że mi się uda, myślę, żeby się zaszyć, bo już nie widzę innej opcji. Próbowałyście wszywki? Pomogła wam?” – to jeden z wpisów na popularnej facebookowej grupie dla uzależnionych kobiet. Takich wpisów jest mnóstwo. To pokazuje, że wszywka alkoholowa (potocznie nazywana „esperalem”, od nazwy produktu, który przedsiębiorstwo farmaceutyczne Polfa przestało produkować w 2008 r.) jest często postrzegana jako ostatnia deska ratunku, rozwiązanie ostateczne, które jest traktowane jako ostatnia szansa.
Szybka i łatwa metoda…
Z drugiej strony wśród uzależnionych nie brakuje także opinii, w których wszywka jawi się jako rozwiązanie kuszące, bo przede wszystkim szybkie – w przeciwieństwie do terapii uzależnień, która przecież trwa długo, bywa wyczerpująca, nie zawsze jest przyjemna i przede wszystkim wymaga zaangażowania i wysiłku. Zaszywasz się i masz problem z głowy – tak myśli wiele osób, które pociąga wizja ekspresowych rozwiązań, tak pożądanych w rzeczywistości, w której nikt na nic nie ma czasu.
Obie te teorie na temat popularnej wszywki dają bardzo niepełny i zniekształcony obraz tego, czym taka metoda postępowania w uzależnieniu jest i czemu służy. Dobrze wiedzieć na początek, czym wszywka alkoholowa NIE jest. Nie może być traktowana jako skuteczny lek w uzależnieniu od alkoholu, bo takiego leku po prostu nie ma. Nie istnieje cudowna tabletka, która leczy tę chorobę tak, jak popularne środki bez recepty łagodzą przeziębienie. Jednocześnie nie jest też absolutnie substytutem terapii, bo nie wpływa ani na emocje, ani na mechanizmy uzależnienia, a więc na to, nad czym w procesie terapeutycznym pracuje się pod okiem specjalisty. To nie jest „złoty środek”, cudowne remedium, które w kilka minut pokona chorobę rozwijającą się często latami. Może to rozczarowujące, ale prawdziwe.
Wszywka alkoholowa – co zawiera i jak to działa?
Wszywki alkoholowa to kolokwialna nazwa dla implantu wszywkowego – tabletki zawierającej leki (disulfiram), którą uzależnionemu wszczepia podskórnie chirurg. Lek wydawany jest wyłącznie na receptę. Po zabiegu disulfiram uwalnia się do krwioobiegu, a jego działanie utrzymuje się przez kilka miesięcy. Mechanizm działania substancji czynnej polega na tym, że trwale blokuje ona działanie enzymu dehydrogenazy aldehydowej. Enzym ten bierze udział w metabolizmie alkoholu w wątrobie. Zablokowanie działania enzymu powoduje, że alkohol nie jest przez organizm rozkładany, a jego metabolizm zatrzymuje się na etapie aldehydu octowego. To z kolei w razie spożycia powoduje szereg przykrych skutków ubocznych, takich jak:
- ból głowy,
- rozszerzenie naczyń krwionośnych w skórze i zaczerwienienie,
- nudności,
- wymioty,
- lęk,
- zawroty głowy,
- kołatanie serca,
- duszności,
- pocenie się,
- spadek ciśnienia tętniczego krwi,
- drgawki.
Przepicie wszywki alkoholowej
W skrajnych przypadkach w wyniku „przepicia wszywki” może dojść do zawału serca. Reakcja organizmu zawsze jest indywidualna i nie sposób przewidzieć, co konkretnie się wydarzy, gdy osoba z wszywką sięgnie po alkohol. W jednym przypadku skończy się na objawach kaca zwyrodnialca, w innym dojdzie do poważnych powikłań. Ciężka reakcja disulfiramowo-alkoholowa może prowadzić do utraty przytomności, a w skrajnych przypadkach nawet do śmierci.
Wymienione objawy przypominają typowego kaca, tyle tylko, że występują dużo szybciej (ok. 10 minut po spożyciu nawet niewielkiej ilości alkoholu), a ich intensywność jest zacznie większa. W zamyśle właśnie wystąpienie symptomów zatrucia ma być „kluczem do sukcesu”. Chodzi o to, by uzależniony, mając świadomość, co się wydarzy, gdy sięgnie po kieliszek, obawiał się skutków na tyle, by się powstrzymać od picia. Jest to więc metoda awersyjna.
Wszywka ma wzbudzać lęk i to właśnie on ma być emocją, która uchroni uzależnionego przed złamaniem abstynencji. W tym momencie otwiera się szerokie pole do dyskusji na temat skuteczności tej metody. Pojawia się wiele pytań, które stawiają pod znakiem zapytania ten rodzaj motywacji. Czy strach to dobry motywator do zmian? Na pewno nie zawsze i nie dla każdego. „Nie piję, bo nie mogę”, „Nie piję, bo się boję” daje większą szansę na trzeźwość, niż „Nie piję, bo nie chcę” czy „Nie piję, bo już nie potrzebuję”? Absolutnie nie. To dwie strony medalu. Błędem jest traktowanie wszywki jako alternatywy dla terapii, bo wszywka nigdy nie zastąpi pracy terapeutycznej. Nie bez powodu jest traktowana wyłącznie jako metoda pomocnicza w leczeniu uzależnienia i tak też należy ją postrzegać.
Dlaczego wszywka alkoholowa nie zastąpi terapii?
W telegraficznym skrócie – dlatego, że wszywka, owszem, może pomóc w utrzymaniu abstynencji niektórym uzależnionym, ale w żadnym wypadku nie leczy uzależnienia w przeciwieństwie do terapii. Abstynencja jest warunkiem koniecznym do trzeźwienia, ale trzeźwienie to o wiele więcej niż tylko powstrzymanie się od spożywania napojów alkoholowych. Być może mając pod skórą „straszaka” w postaci wszywki, faktycznie powstrzymasz się od picia. Jednak absolutnie nie oznacza to, że będziesz trzeźwieć. Wszywka nie pomaga rozpoznawać emocji, przeżywać ich, rozumieć i nazywać. Nie pomaga też zmieniać postrzegania rzeczywistości. Przede wszystkim nie uczy, jak sobie radzić z problemami i wyzwaniami codziennego życia bez zagłuszacza, jakim jest alkohol. Nie poznasz dzięki niej podstawowych mechanizmów choroby, nie da Ci narzędzi do tego, by radzić sobie ze stresem, z głodem alkoholowym, nie nauczy Cię nowych, zdrowych i niedestrukcyjnych strategii postępowania w sytuacjach trudnych i kryzysowych. Wszywka nie nauczy Cię po prostu trzeźwo żyć.
Jak leczyć chorobę uzależnienia?
Uzależnienie jest nazywane chorobą ciała, duszy i emocji. Wszywka działa na poziomie ciała, zaś na poziomie emocji wywołuje jedynie strach, który sam w sobie może zadziałać, ale na dłuższą metę nie jest dobrym fundamentem do trwałych zmian, które musisz wprowadzić w wielu przestrzeniach swojego życia, na poziomie nawyków, obsługi stresu, budowania relacji, by zacząć naprawdę żyć. Efektów terapii nie da się porównać z efektami wszywki na żadnym innym poziomie niż skuteczność w utrzymaniu abstynencji, a przecież już wiesz, że nie tylko o zaniechanie picia chodzi. Chodzi o Ciebie, o całe Twoje życie, które nie sprowadza się do reakcji chemicznej w organizmie.
Samodzielne usunięcie wszywki
Poleganie wyłącznie na wszywce w czasie próby odstawienia alkoholu rodzi bardzo poważne zagrożenie – takie, że będziesz się męczyć, żyć w ciągłym napięciu. To może być chroniczny stan typu: „Strasznie chciałbym się napić, ale wiem, że nie mogę”. Wcale nierzadkie są przypadki, w których w chwilach silnego głodu uzależnieni domowymi sposobami wydłubują sobie wszywkę – nożem, cążkami albo widelcem. Oprócz oczywistego zagrożenia, jakie taka „minirzeźnia” w domowym zaciszu stwarza dla zdrowia, pokazuje to, jak silny może być alkoholowy głód, którego wszywka nie zmniejsza i nie pomaga się z nim uporać. Niektórzy „zaszyci” odliczają dni jak dzieci przed Gwiazdką, planując, że będą mogli się wreszcie napić za tych kilka miesięcy, gdy wszywka przestanie działać, a to tylko wzmaga alkoholowy głód i nijak nie zbliża do trzeźwego i świadomego życia.
Wszywka opiera się na deprywacji. Oto masz zakaz zrobienia czegoś, czego bardzo, bardzo chcesz. Potrzebujesz tego, a ci nie wolno, bo możesz umrzeć. Na pewno są osoby, które mając nad sobą taki bat, wytrwają w abstynencji ze strachu, ale w leczeniu uzależnienia w ogóle nie chodzi o to, by się nad sobą znęcać, coś sobie odbierać, nie dając niczego w zamian. Tu chodzi o stopniowe odzyskiwanie radości życia, przywracanie kontroli nad nim – chodzi o zyski bardziej niż o straty. A tego bez terapii osiągnąć się nie da.
Kiedy wszywka może pomóc?
Wszystko to nie oznacza, że wszywka alkoholowa to samo zło, które nie działa i jest nic nie warte. To nieprawda. Są osoby, którym ten rodzaj leczenia farmakologicznego bardzo pomógł na początkowym etapie trzeźwienia i które bardzo go sobie chwalą. Nie ma niczego złego w stosowaniu takiego wsparcia pod kontrolą lekarza, o ile jest to właśnie wsparcie, a nie forma zasadniczej terapii choroby alkoholowej. W połączeniu z terapią, pracą nad sobą i zmianami w swoim życiu, wszywka jako metoda komplementarna może pomóc. Ważne jest to, by nie opierać na niej swojego trzeźwienia, bo nie do tego służy ta metoda. Jest tylko uzupełnieniem i wyłącznie tak powinna być traktowana.
Jeśli jesteś w terapii, pracujesz nad sobą pod okiem terapeuty, a mimo to boisz się, że ulegniesz głodowi alkoholowemu i złamiesz abstynencję – możesz rozważyć wszywkę w konsultacji z lekarzem, a najlepiej także ze swoim terapeutą. Jeśli jednak wciąż wierzysz, że podskórny implant zastąpi terapię i pozwoli ci wyjść z nałogu szybko i skutecznie, nie mamy dla Ciebie dobrych wiadomości. To niemożliwe. Jest jednak dobra wiadomość, tylko trochę inna. Zawsze możesz rozpocząć terapię. Zamiast wertować Internet w poszukiwaniu błyskawicznego rozwiązania farmakologicznego, które w uzależnieniu na dłuższą metę niewiele daje, po prostu do nas zadzwoń. Wysłuchamy, wesprzemy. I zaproponujemy Ci takie rozwiązanie, które działa naprawdę. Czekamy na Ciebie pod nr tel. 531 432 011.