Ludzi, którzy odnieśli spektakularny zawodowy sukces, postrzegamy zwykle jako spełnionych i szczęśliwych. Nie pasują do nich na pierwszy rzut oka pejoratywnie nacechowane słowa: depresja, uzależnienie, strach, załamanie, nierówna walka. Okazuje się jednak, że w wielu przypadkach droga na szczyt „ludzi sukcesu” często jest kręta i naszpikowana rozpaczliwymi próbami udowodnienia sobie samemu własnej wartości. Wyzwania związane z sukcesem zawodowym bywają nie do zniesienia, co często prowadzi na manowce.
Greg Louganis jest pięciokrotnym medalistą olimpijskim w nurkowaniu na dystansie 3 i 10 metrów. Został także pierwszym człowiekiem w historii igrzysk olimpijskich, który zwyciężył w konkurencjach nurkowych na kolejnych igrzyskach olimpijskich. Urodzony w San Diego Louganis zdobył w swojej karierze nurkowej rekordową liczbę 47 tytułów krajowych i 13 mistrzostw świata. Swój pierwszy medal olimpijski zdobył na Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu w 1976 r. Na mistrzostwach świata w 1982 roku zdobył dwa tytuły i był pierwszym zawodnikiem, który podczas międzynarodowych zawodów uzyskał doskonały wynik 10 punktów od wszystkich siedmiu sędziów. Następnie zdobył złote medale w biegu na trzy i dziesięć metrów na Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles w 1984 r., uzyskując rekordowe wyniki.
Brzmi jak historia spektakularnego sukcesu, prawda? Osiągnięcia Grega Louganisa w swojej dyscyplinie są niekwestionowalne. Gdyby nie zajrzeć pod podszewkę, można by orzec, że to jedna z tych wyjątkowych jednostek ludzkich obdarzona niespotykanym talentem, ale i uporem, zdolna do ciężkiej pracy, zdeterminowana i niezłomna, przepełniona wiarą we własne możliwości, co zaowocowało tak imponującymi wynikami. Pod podszewkę zajrzeć jednak warto, bo to, co na zewnątrz wygląda jak oszlifowany diament, od środka nie emanuje już tak oślepiającym blaskiem. Kulisy tego sukcesu w przypadku słynnego sportowca to prześladowanie i ostracyzm w nastoletnim wieku, chroniczna walka z zaniżonym poczuciem własnej wartości, ciężka depresja, uzależnienie od substancji psychoaktywnych, a także diagnoza HIV. Jak to możliwe?
Sukces z desperacji
Przez długi czas wydawało się, że Greg Louganis ma wszystko. Mając 16 lat, na igrzyskach olimpijskich w 1976 roku zdobył srebrny medal. W wieku 24 lat był pierwszym mężczyzną od 56 lat, który zdobył dwa złote medale w nurkowaniu, wygrywając zarówno zawody na platformie, jak i na trampolinie. Zachwycona jego sukcesami publiczność na całym świecie nie miała wówczas pojęcia, że Louganis cierpi na depresję.
Greg Louganis od najmłodszych lat czuł się społecznie wykluczony z wielu powodów. Ciemniejszy kolor skóry ze względu na samoańskie pochodzenie, bycie dzieckiem adoptowanym, wątpliwości dotyczące orientacji seksualnej i zbyt późno wykryta dysleksja stały się obiektem kpin i żartów rówieśników. Presja otoczenia była nieznośna, więc młody Greg usiłował poradzić sobie z nią jednocześnie dwoma sposobami. Z jednej strony desperacko trenował, niemal do wyczerpania, by udowodnić i sobie, i wszystkim wokół, że jest coś wart, na przekór kpinom i wyzwiskom. Z drugiej zaś sięgnął po narkotyki i alkohol, by choć trochę uśmierzyć ból i zmniejszyć cierpienie spowodowane odrzuceniem.
Greg Louganis – uzależnienie
Louganis zaczął eksperymentować z narkotykami, gdy miał 12 lat. Zażywał kilka substancji, aby poradzić sobie z negatywnymi skutkami swojego wczesnego dzieciństwa. Ale zaczęło się wcześniej. Kiedy miał osiem lat, sięgnął po pierwszego papierosa i nabrał nawyku palenia i picia alkoholu. Gdy skończył 13 lat, w ramach kary od rodziców, którzy dowiedzieli się, że zażywa narkotyki, przebywał w ośrodku dla nieletnich. W swoim pokoju ukrywał narkotyki. Negatywne mechanizmy radzenia sobie z napięciem i stresem spowodowały myśli samobójcze.
Czuł, że aby być godnym miłości, uznania i szacunku, musi zwyciężać. Musi być w czymś najlepszy. I był, tyle że płacił za to straszną cenę. Louganis po latach przyznał, kiedy zdobył srebrny medal, zamiast czuć dumę, poczuł rozczarowanie. Bez złotego medalu czuł się tak, jakby poniósł porażkę. Czuł się jak nikt. Niekończąca się pogoń za coraz większym sukcesem zawodowym pozostawiała go w ciągłym niedosycie. Pozostawał w ciągłym poczuciu bycia niewystarczająco dobrym. A niskie poczucie własnej wartości w połączeniu z potrzebą osiągania sukcesów, zarówno sportowych, jak i zawodowych, może doprowadzić organizm na skraj wyczerpania.
Uzależnienie a niskie poczucie własnej wartości
Dlaczego opowiadamy tę historię? Bo pokazuje, jak ściśle związane są ze sobą: niskie samoocena, a w konsekwencji dążenie do doskonałości za wszelką cenę i konieczność osiągnięcia sukcesu zawodowego, które nierzadko owocują uzależnieniem. Trudno wskazać jednoznaczny związek przyczynowo-skutkowy. Jest to sytuacja, w której pewne zjawiska współistnieją ze sobą i w pewnym sensie się przenikają. Pracoholizm czy desperackie dążenie do sukcesu w jakiejś dziedzinie, często kosztem zdrowia i poczucia elementarnej radości z prostych rzeczy, są w wielu przypadkach próbą ucieczki od przytłaczającej rzeczywistości i udowodnienia światu swojej wartości.
Na podobnym fundamencie osadzone jest często uzależnienie. Piję/biorę, bo czuję się nic nie wart, a to daje poczucie choć chwilowej ulgi. Oddala trudną rzeczywistość, choć przez moment daje iluzoryczne poczucie mocy. Z drugiej strony chroniczna presja bycia najlepszym sprawia, że z czasem poprzeczka jest ustawiona nieznośnie wysoko. Napięcie związane ze spełnianiem oczekiwań staje się nie do zniesienia, a lekiem na nie staje się zażywanie substancji. Koło się zamyka, jedno napędza drugie. Samoleczenie depresji alkoholem czy narkotykami w pewnym momencie pogłębia depresję. To, co miało leczyć i dawać ulgę, staje się wtórnym źródłem problemu. To stan jak z matrixa. Matnia, zamknięty pokój, z którego nie ma wyjścia. A jako wisienka na tym upiornym torcie jest on: poklask i uznanie. Gloria i chwała – to, o czym pisaliśmy wyżej. Sukces osiągnięty na oczach zachwyconego świata, który w istocie podszyty jest niewyobrażalnym cierpieniem.
To nie jest sytuacja, która dotyczy jedynie ludzi, którzy osiągnęli spektakularny sukces na światowym poziomie. Taki mechanizm może stać się udziałem przeciętnego człowieka, który wpada w tę pułapkę. I to niezależnie od tego, czy jest kasjerem, fryzjerką, menedżerem, dyrektorem czy poetą. I uzależnienie, i depresja, to choroby niezwykle demokratyczne. Szczęśliwie i po rozwiązanie może sięgnąć każdy, wystarczy, że wyciągnie rękę po pomoc.
Jest wyjście
O tym, że jest nosicielem wirusa HIV, Greg dowiedział się w 1988 roku, przygotowując się do igrzysk olimpijskich w Seulu. Przez lata nie mówił o tym ze strachu, że będzie to kosztować go karierę nurkową. W końcu upublicznił swój status wirusa HIV i zaczął podróżować po kraju, aby podzielić się swoimi doświadczeniami życiowymi. Dziś spędza większość czasu na rozmowach z grupami młodzieżowymi. Grupy te zajmują się rehabilitacją uzależnień od narkotyków i alkoholu. Greg współpracuje także z organizacjami pomagającymi osobom z dysleksją. Jego autobiografia, Breaking the Surface, została opublikowana po raz pierwszy w 1995 roku i przez pięć tygodni znajdowała się na szczycie listy bestsellerów New York Timesa. Wygrał tę nierówną walkę, którą toczył latami, bo pozwolił sobie pomóc.
W wielu wywiadach przyznawał, że krokiem milowym było w jego przypadku pokazanie światu, który śledził jego spektakularną karierę, nie znając jej kulis, pełnego obrazu siebie jako człowieka. Człowieka, który jest nie tylko olimpijczykiem, ale także osobą zmagającą się z depresją, osobą homoseksualną, osobą uzależnioną, osobą żyjącą z HIV. Tylko, a może aż CZŁOWIEKIEM, ze wszystkimi swoimi doskonałościami i ułomnościami.
Jeśli czujesz, że ta historia jest Ci jakkolwiek bliska, jeśli masz wrażenie, że pogubiłeś się w pogoni za czymś, co ma zapewnić Ci poczucie wartości, ale zamiast tego spycha Cię w otchłań uzależnienia, daj sobie pomóc. Terapia i praca nad samopoznaniem, nad zyskaniem większej świadomości siebie, nad znalezieniem wyjścia z sytuacji, która wydaje się nierozwiązywalna to narzędzia, które są dostępne. Z tej sytuacji można wyjść i odzyskać wolność. Sprawdź, jak wygląda pobyt w naszym ośrodku. Czekamy na Ciebie pod nr tel. 531 432 011. Czasem jedna rozmowa może zmienić wszystko.