Uzależnienie jest cierpieniem. Ciągłym, przerywanym krótkimi momentami ulgi po zażyciu substancji. Człowiek jest istotą tak skonstruowaną, że zrobi wszystko, by uniknąć cierpienia. Właśnie dlatego myśli samobójcze o różnym natężeniu i z różną częstotliwością pojawiają się u większości uzależnionych. Chcą przestać cierpieć. Dobrze, że jest inne rozwiązanie. Wystarczy wyciągnąć rękę po pomoc. Dzisiaj.
Nie będziemy w tym wpisie domniemywać i dywagować nad tym, czy myśli samobójcze są wśród osób uzależnionych zjawiskiem częstym. Nie ma takiej potrzeby. Fakty mówią same za siebie, a z faktami się nie dyskutuje.
„Ryzyko podjęcia próby samobójczej jest znacznie większe wśród osób uzależnionych niż w populacji ogólnej. Szacuje się, że pacjenci z rozpoznaniem uzależnienia od alkoholu są obciążeni 60–120 razy większym ryzykiem samobójstwa niż osoby bez żadnych zaburzeń psychicznych. Według niektórych badaczy ryzyko samobójstwa wśród osób uzależnionych od alkoholu jest nawet większe niż u osób z depresją. Ryzyko samobójczej śmierci wśród osób uzależnionych od alkoholu szacuje się na 7–15%”
To fragment artykułu Anny Klimkiewicz, Piotra Serafina i Marcina Wojnara z Katedry i Kliniki Psychiatrycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego „Czynniki ryzyka zachowań samobójczych u osób uzależnionych od alkoholu”. Naukowy i konkretny. Nie ma w nim emocji, nie łapie za serce, nie uruchamia współczucia. Ale pokazuje nagą prawdę o tym, czym często kończy się uzależnienie. Prawdę okrutną, trudną do przyjęcia, bolesną. Tak, uzależnienia łączy z myślami samobójczymi związek tak silny, że tych dwóch rzeczy często na pewnym etapie rozwoju choroby rozgraniczyć nie sposób. Uzależnienie jest chorobą postępującą i śmiertelną – i to jego najciemniejsza strona.
Jak się dzisiaj czujesz?
Bezradność, poczucie pustki, brak sił, brak wiary i nadziei, poczucie beznadziejności życia i udręki. Brak wyjścia. Impas. Szach mat. Potężny strach każdego dnia. Lęk, który nie mija. Cierpienie tak wielkie, że tylko kolejna dawka narkotyku czy porcja alkoholu może choć na moment przynieść ulgę. Ta jednak mija szybko i wszystko zaczyna się od nowa. Dzień świra z efektem motyla. Rozdzierające poczucie winy i wstydu. Świadomość zmarnowanych szans.
Jeśli jesteś uzależniony, pewnie doskonale wiesz, o czym to jest. O tym, jak czujesz się niemal każdego dnia. Jak zwierzę złapane we wnyki. Ile czasu można trwać w takim stanie? Jak długo można to znosić? Otóż bardzo długo. Tygodnie, miesiące, lata. Tylko cena za to trwanie jest bardzo wysoka. Prędzej czy później zaczyna kiełkować w głowie myśl, która trawi mózg i ciało: a może po prostu to wszystko skończyć? Myśl o samobójstwie w momencie kompletnego wyczerpania uzależnieniem wydaje się jedynym sensownym rozwiązaniem. Wyjściem ewakuacyjnym. Wyborem, który raz na zawsze zakończy tę gehennę. Osoba uzależniona naprawdę wierzy, że odebranie sobie życia jest jedynym sposobem na zakończenie koszmaru, w którym żyje. Skąd bierze się takie myślenie?
Skąd się biorą myśli samobójcze w uzależnieniu?
Alkohol i narkotyki zmieniają stan świadomości i wpływają na zaburzenia funkcji poznawczych. Ich działanie upośledza prawidłową ocenę sytuacji oraz zdolność do podejmowania racjonalnych decyzji. Ważne jest to, że alkohol i narkotyki to silne depresanty, których przyjmowanie dwukrotnie zwiększa prawdopodobieństwo rozwoju depresji, która z kolei znacznie zwiększa ryzyko podejmowania prób samobójczych. To system naczyń połączonych. Uzależnienie powoduje depresję, a depresja skłania często do dalszego zażywania w celu „samoleczenia”. Koło się napędza samo.
Zespół przedsamobójczy
Erwin Ringel, austriacki psychiatra i neurolog, który poświęcił swoje życie zapobieganiu samobójstwom, w 1960 roku zdefiniował zespół przedsamobójczy (presuicydalny). To stan psychiczny poprzedzający próbę samobójczą. Aż 80 proc. osób przejawia wówczas następujące zachowania, które powinny być postrzegane jako red flag, wyraźne symptomy kryzysu, który może zakończyć się samobójstwem:
- Zachowanie pierwsze to zawężenie sytuacyjne. Człowiek nie dostrzega żadnego dostępnego rozwiązania swojego problemu, ma poczucie, że jest w sytuacji bez wyjścia. Dokładnie tak jak osoba uzależniona, która odczuwa przymus picia/zażywania substancji i nie potrafi przestać.
- Drugie zachowanie to ograniczenie dynamiczne, które polega na głębokim poczuciu bezsensu podejmowania jakichkolwiek działań. „Nic się nie uda”, „Stanie się coś strasznego” – pod takimi hasłami kryje się pesymizm, a nawet defetyzm, snucie wyłącznie negatywnych scenariuszy. W uzależnieniu stan ten manifestuje się przede wszystkim w poczuciu braku wpływu na własne życie, lęku przed wprowadzeniem zmian, w tym lęku przed życiem bez alkoholu czy narkotyków („nie da się żyć bez alkoholu”, „nie wytrzymam tego wszystkiego bez narkotyków”, „nie chcę takiego nudnego, strasznego życia, wolę już umrzeć, niż przez to przechodzić”). To stan depresyjny, któremu może towarzyszyć ogromny smutek i całkowity brak nadziei.
- Zachowanie trzecie to izolacja społeczna. W tej fazie człowiek zaczyna unikać ludzi, ogranicza jakiekolwiek kontakty międzyludzkie. W uzależnieniu ich miejsce zajmuje substancja, np. alkohol pity w samotności. Izolacja społeczna prowadzi po jakimś czasie także do dewaluacji wyznawanych wartości. Centrum i istotą życia staje się używka, a celem istnienia jej zdobywanie.
Myśli samobójcze w zespole odstawiennym
W przypadku osoby uzależnionej ryzyko pojawienia się myśli samobójczych wzrasta również w wypadku przykrych objawów odstawiennych. Nasilony zespół abstynencyjny, w tym zaburzenia lękowe czy w skrajnych przypadkach majaczenie i omamy, może być tak trudny do zniesienia, że jedynym sposobem, by cierpienie minęło, wydaje się zakończenie swojego życia.
Narkotyki (w tym alkohol) mogą same w sobie stanowić zagrożenie życia poprzez wprowadzenie w stan niepoczytalności. Często osoby, które przeżyły próbę samobójczą podjętą pod wpływem substancji psychoaktywnych, przyznają, że nie wiedzą, dlaczego targnęły się na własne życie. Nie pamiętają ani momentu podjęcia tej dramatycznej decyzji, ani późniejszego przebiegu wypadków. To rodzaj impulsu, efekt działania substancji, którego skutki mogą być nieodwracalne.
Rozwiązanie istnieje
Aktor Jacek Poniedziałek, uzależniony, goszcząc u Marka Sekielskiego w programie „Sekielski o nałogach” powiedział, że jeśli ktoś przeszedł terapię, poznał wszelkie mechanizmy rządzące uzależnieniem, skutki i konsekwencje, otrzymał wszelką wiedzę na ten temat i zyskał świadomość, a nadal sięga po używki, musi być… samobójcą. Jest w tym kawał prawdy. Bo nałogowe picie i branie w istocie jest samobójstwem, tylko rozłożonym na raty. To nie ma być deprymująca refleksja. To ma być impuls do tego, byś się obudził. Pozwolił sobie na to, co Ci się należy – na dobre życie bez strachu, cierpienia i bólu, bez wstydu i poczucia winy.
Wielu uzależnionych twierdzi, że pije/bierze dlatego, że źle się czuje, że rzeczywistość jest zbyt przytłaczająca, że świat jest nie do zniesienia. A może jest odwrotnie? Może uzależnienie nie jest skutkiem, a przyczyną problemów? Może czujesz się fatalnie i myślisz o tym, by ze sobą skończyć, właśnie dlatego, że pijesz albo bierzesz, a nie odwrotnie? Dalajlama powiedział kiedyś takie słowa: „Jeśli problemu nie da się rozwiązać, to znaczy, że go nie ma”. Twoje uzależnienie jest faktem. Jest problemem. A to oznacza, że musi istnieć rozwiązanie. I ono istnieje! Jest nim terapia, praca nad sobą pod opieką doświadczonych terapeutów. Terapia, która zmienia optykę, zmienia spojrzenie na siebie i otaczający świat. Przywraca poczucie wartości, kontrolę nad własnym życiem. Pozwala zobaczyć sprawy takimi, jakie naprawdę są, a nie takimi, jakie obserwował odurzony mózg.
Efekty terapii uzależnień
Dzięki terapii możesz odzyskać zdolność do adekwatnej oceny samego siebie i otaczającego świata. To nie żadna magia czy inne czary. To naprawdę działa, bo trzeźwy umysł inaczej postrzega wszystko wokół. Problemy, które w czynnym uzależnieniu wydawały się nie do rozwiązania i generowały myśli samobójcze, dzięki terapii jawią się po prostu jako wyzwania. Może nawet trudne, ale do wykonania. Sytuacje widziane jako te bez wyjścia okazują się rozwiązywalne. Terapia nie zmienia rzeczywistości, nie sprawia, że Twoje życie nagle staje się piękne i kolorowe, ale zmienia rzecz podstawową – to, jak tę rzeczywistość postrzegasz, to, że zaczynasz widzieć, że posiadasz sprawczość, by pewne rzeczy, które Cię przygniatały, krok po kroku zmieniać.
Terapia pozwala odzyskać sens życia. Ten, którego nie da się dostrzec w czynnym uzależnieniu, a którego brak popycha do dramatycznych kroków. Na wiele rzeczy w życiu nie masz wpływu i warto się z tym pogodzić. Ale na to, czy Twoje życie ma sens, masz ogromny wpływ – bo tylko Ty możesz mu go nadać. Ale żeby to zrobić, potrzebujesz zacząć trzeźwieć. Możemy Ci w tym pomóc. Jedyne, co musisz zrobić, to skontaktować się z nami. Czekamy na Ciebie pod numerem tel. 531 432 011.
W trudnej sytuacji, gdy pojawią się u Ciebie myśli samobójcze, możesz także skorzystać z infolinii Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym – tel. 800 70 2222 – które działa całodobowo 7 dni w tygodniu. Najważniejsze jest to, byś w chwili kryzysu nie był sam, bo wokół Ciebie są ludzie, którzy mogą i chcą Ci pomóc, a Ty na to zasługujesz.