Jak zachowuje się alkoholik? Wiele zależy od tego, w jakiej fazie uzależnienia jest dana osoba, czy jest pod wpływem alkoholu, czy też na głodzie lub po odstawieniu, gdy doświadcza objawów zespołu abstynencyjnego. Jednak w każdym z tych stanów można zauważyć wspólny mianownik. Niemal zawsze zachowanie alkoholika jest dalekie od akceptowalnego i wiąże się z cierpieniem – samego uzależnionego lub bliskich mu ludzi.
To nie zawsze są zachowania bulwersujące, wzbudzające strach czy dezaprobatę. Owszem, w zaawansowanej fazie uzależnienia wielu alkoholików przejawia zachowania agresywne, wchodzi w konflikt z prawem, awanturuje się, ucieka do przemocy, stanowi zagrożenie dla otoczenia i dla siebie. Sąd wśród nich jednak dużo bardziej subtelne zachowania – te, które zdecydowanie są red flagami. Powinny one wzbudzić wzmożoną czujność – i u osoby nadużywającej alkoholu, i u bliskich mu ludzi.
Jak zachowuje się alkoholik – te sygnały są alarmem
Zawsze zaczyna się tak samo. Powoli, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, coś się zmienia. Nikt nie uzależnia się w mgnieniu oka. To proces, w czasie którego można zaobserwować u siebie początkowo „niegroźne” nawyki i skłonności. Te z czasem ewoluują do pełnoobjawowego uzależnienia od alkoholu.
Jest kilka charakterystycznych zachowań, które zdradzają, że relacja z alkoholem stanowczo przestała być bezpieczna (o ile w ogóle można pokusić się o stwierdzenie, że może być bezpieczna, biorąc pod uwagę, że alkohol jest trucizną i tego kwestionować po prostu nie ma sensu). Nie każdy człowiek uzależniony będzie zdradzał wszystkie symptomy. To nie jest tak, że każdy alkoholik jest np. agresywny – niekoniecznie, choć na pewnym etapie agresja zdarza się w wielu przypadkach. Nie każdy też nawet w szczytowej fazie choroby ucieknie się do przemocy czy będzie łamał prawo. Jednak funkcjonowanie absolutnie każdego uzależnionego jest w mniejszym lub większym stopniu upośledzone społecznie. Jest tak, pomimo, że można odnieść wrażenie (sam uzależniony jest najbardziej o tym przekonany), że wszystko jest pod kontrolą.
Tych 10 zachowań to papierek lakmusowy uzależnienia. Mogą one występować razem albo osobno, mogą mieć różny stopień nasilenia. Jednak jedno jest pewne – są ostrzeżeniem i to bardzo poważnym, wyraźnym sygnałem, że problem jest i trzeba zająć się nim jak najszybciej. Są one odpowiedzią na pytanie „Jak zachowuje się alkoholik”. Myślisz nad podjęciem leczenia? Przeczytaj nasz artykuł Kiedy leczyć alkoholizm?
Rezygnowanie z tego, co kiedyś dawało radość
Ktoś, kto regularnie grał w kosza, kochał chodzić do kina, czytać albo bawić się z psem, stopniowo wraz z rozwojem uzależnienia, najpierw niepostrzeżenie, a potem zupełnie już widocznie, przestaje mieć na to ochotę. Wybór pomiędzy dotychczasowym hobby czy po prostu ciekawym zajęciem a kieliszkiem z czasem staje się coraz prostszy. Wygrywa alkohol i po jakimś czasie bardzo łatwo to dostrzec. Zamiast wyskoczyć pograć na boisko, coraz częściej wyskakujesz do monopolowego. Pograsz jutro. Albo pojutrze. Albo… wcale.
Zaniedbywanie obowiązków
To nie dzieje się tak, że z dnia na dzień z zaangażowanego taty czy świetnej pracowniczki stajesz się olewającym ojcem albo kandydatką do zwolnienia. Powoli jednak, jako konsekwencja picia, obowiązki w domu czy w pracy po prostu schodzą na dalszy plan. Jeszcze ogarniasz, jeszcze dowozisz – do czasu. Wraz z rozwojem uzależnienia efektywność Twoich działań w przestrzeni zawodowej i rodzinnej spada. Wyraźnie.
Możesz oczywiście wracać do pionu pod wpływem pretensji rodziny czy uwag szefa, ale nie na długo. Trudno się temu dziwić. Po pierwsze, z czasem większość Twojej uwagi koncentruje się na piciu i obsesyjnym myśleniu o alkoholu, nawet jeśli nadal utrzymujesz, że tak nie jest. Po drugie, nie da się w pełni wywiązywać z rodzinnych i zawodowych zobowiązań, gdy jest się albo w stanie upojenia, albo na głodzie alkoholowym, albo na tzw. zejściu, czyli popularnym kacu, który z czasem zaczyna być nie tylko syndromem „dnia po”, a wyczerpującym psychicznie i fizycznie zespołem abstynencyjnym. Coraz więcej zaległości w pracy, „pomyłek”, zawalonych terminów. Do tego dochodzą coraz częstsze uwagi członków rodziny, że coś się z Tobą dzieje, bo jest Cię mniej, a gdy już jesteś, to nieobecny głową. Te wszystkie sytuacje to sygnał alarmowy, że problem staje się poważny i trzeba się nim zająć.
Szukanie okazji do picia i prowokowanie okoliczności
W pewnym momencie każda okazja staje się dobra, by się napić. Nie ma okazji? Trzeba ją znaleźć. Alkoholik będzie szukał wszelkich sytuacji, w których picie jest uzasadnione. Imieniny, urodziny, grille, ciepłe popołudnie, deszcz, nuda – wszystko się nada, by sięgnąć po kieliszek. Wszelkie imprezy i spotkania towarzyskie, na których alkohol nie jest przewidziany, przestają go interesować, a nawet irytują. Ciężko wysiedzieć ze znajomymi przy herbacie, a nawet jeśli się uda, to po powrocie do domu można bez wyrzutów sumienia „nadrobić”. Wreszcie zrobić to, na co naprawdę ma się ochotę. To wyczekiwanie, planowanie picia, nerwowe odliczanie godzin i minut do godziny zero, gdy można już wystartować, jest bardzo charakterystycznym objawem uzależnienia, podobnie jak robienie zapasów.
Jak zachowuje się alkoholik? Osoba uzależniona będzie zawsze dbała o to, by mieć alkohol w domu, pod ręką, „na czarną godzinę”. W towarzystwie będzie wyprzedzać kolejki, ochoczo polewać, inicjować otwarcie kolejnej butelki. Często wobec faktu, że inni nie nadążają, będzie ona dopijać się w międzyczasie ukradkiem. A już po imprezie poprawiać w samotności, by osiągnąć stan kompletnego upojenia. Co gorsza, w pewnym momencie, by usprawiedliwić picie, alkoholik może prowokować konflikty z bliskimi, wywoływać kłótnie, robić awantury bez powodu. Wszystko po to, by mieć argument, że teraz to już musi się napić. Niestety to działa, bo zagłusza poczucie winy z powodu picia – „to nie ja jestem winny, to przez ta awanturę, inaczej bym nie musiał pić”.
Kłamstwa
„Nic nie piłem, wydaje ci się, jesteś przewrażliwiona”, „Pojęcia nie mam, co butelka robi w koszu na pranie, na pewno to ta z imienin, wstawiałam pranie i jakoś tam mi wpadła”, „Bzdury opowiadasz, że krzyczę po alkoholu, nic takiego nie miało miejsca”. Ewidentne kłamstwa, by ukryć swoje picie, to jedno. Drugie, to pokrętne wyjaśnienia, manipulacja bliskimi, wmawianie im, że się uwzięli, zaprzeczanie oczywistym faktom. W pewnym momencie osoba uzależniona oszukuje już tak dużo, że sama się w swoich kłamstwach gubi, a co gorsza – traktuje je jak prawdę. Samooszukuje się i wierzy we własne kłamstwa. Gdy mechanizmy obrony uzależnienia wchodzą do gry, alkoholik zaprzeczy nawet własnemu nazwisku… Dodatkowo tak to umotywuje, że sam uwierzy, że wcale nie nazywa się Kowalski, choć dokładnie tak stoi w dowodzie. Wszystko po to, by dać sobie prawo do dalszego picia, które jest już koniecznością, i by zapewnić sobie komfort spożywania alkoholu.
Minimalizowanie problemu i obracanie go w żart
Uzależniona osoba może, gdy zwróci jej się uwagę, że pije za dużo, zdejmować ciężar gatunkowy z takiego zarzutu, żartując. „Dajże spokój, pił to Himilsbach, ja to sobie sączę drineczki”. Częste „alkoholowe” heheszki, opowiadanie w towarzystwie dowcipów na temat sytuacji z udziałem pijanych osób to zachowanie, które ma na celu zmniejszenie kalibru problemu. Co to za problem, skoro można się z niego pośmiać?
Utrata kontroli
Z czasem nie da się już planować, ile się wypije. Karuzela zaczyna się kręcić już po jednym kieliszku. Częstym zachowaniem jest więc picie więcej, niż się zamierzało. Tolerancja na alkohol w pierwszym etapie uzależnienia wzrasta, więc do upragnionego rauszu potrzeba coraz więcej. Alkoholik się nie zatrzyma z własnej woli, dopóki tego stanu nie osiągnie. Robienie sobie dłuższych, np. miesięcznych, przerw w piciu nie jest wcale oznaką, że wszystko jest okej. Przeciwnie – przecież nikt, kto nie jest uzależniony lub przynajmniej nie pije ryzykownie, takich przerw robić sobie nie musi, bo i po co? Alkoholikowi dają one iluzoryczne poczucie kontroli, no i są niezbędne, by… mógł dalej pić. Żaden organizm nie wytrzyma długo picia bez żadnych przerw, robić je więc trzeba, by „zabawa” mogła toczyć się dalej.
Kłąb nerwów
Alkoholicy, gdy nie mają dostępu do alkoholu, są „elektryczni”. Ciągłe rozdrażnienie, poirytowanie, brak cierpliwości, wybuchowość, niezdolność do koncentracji, zmienne nastroje, od euforii po kompletny dół to typowe symptomy uzależnienia. Alkohol jest substancją psychoaktywną. Przyjmowany systematycznie kompletnie rozregulowuje system nerwowy. Osoba uzależniona często przeżywa „dołki”, jest apatyczna, zdołowana, niedostępna emocjonalnie dla bliskich, dopóki… się nie napije. Wtedy, na chwilę, wraca dawny animusz. Odzyskuje się chęci do życia, by zaraz po tym, jak alkohol przestanie działać, znów wpaść w otchłań beznadziei. Zachowanie takiej osoby bywa na tyle nie do zniesienia, że może ona usłyszeć od bliskich, bezradnych i wyczerpanych jej sposobem funkcjonowania: „Weź ty się może już napij, bo po prostu nie da się z tobą wytrzymać”.
Uzależnienie sprawia, że osoba chora z czasem niewiele już widzi poza własną potrzebą picia. Ma upośledzoną umiejętność oceny rzeczywistości, skupia się wyłącznie na sobie, a siebie samą redukuje do potrzeby sięgnięcia po kieliszek. Jest rozedrgana, emocjonalnie rozchwiana, nie ma poczucia celu, działa chaotycznie albo – nie działa już wcale, bo w działaniu nie widzi sensu. Jest trochę tak, jak opisuje Małgorzta Halber w książce „Najgorszy człowiek na świecie”, która jest wnikliwym studium uzależnienia:
„Nie jestem w stanie nic zrobić, nie mam mocy sprawczej, nie umiem, nie mam planów, celów. Jakby była siedemnasta trzydzieści, a ja właśnie wyszłabym z zatłoczonego autobusu i na przejściu dla pieszych pękłaby mi torba, w której miałam wszystko. Jeszcze bardziej nie wiem, jak żyć”.
Małgorzata Halber „Najgorszy człowiek na świecie”
Zachowania agresywne i niebezpieczne
Wbrew pozorom niedaleka jest droga od przesadzania z alkoholem do kompletnej degrengolady, w której dochodzi do aktów agresji, przemocy, zachowań zagrażających zdrowiu i życiu osoby uzależnionej lub osób wokół niej. Po alkoholu puszczają hamulce, co ma zresztą uzasadnienie w działaniu mózgu. Alkohol ogranicza komunikację między ciałem migdałowatym a korą okołooczodołową, które współpracują, by prawidłowo zinterpretować i zareagować na wskazówki społeczne. Skoro ten system nie działa, nie da się kontrolować swojego zachowania. W upojeniu robi się więc rzeczy, których nie zrobiłoby się w stanie trzeźwym. Przygodny seks bez zabezpieczenia, skłonność do agresji i furii, a nawet rękoczynów, konflikty z prawem, przemoc. To wszystko może stać się udziałem osoby uzależnionej nawet wówczas, gdy nigdy nie podejrzewała, że może zachować się w taki sposób.
Droga od dobrze finansowo funkcjonującego człowieka do bankruta, który jest w stanie kraść, by się napić, czy od zadbanej, eleganckiej kobiety, która traci jakikolwiek szacunek do samej siebie, jest wbrew pozorom bardzo krótka. Na początku każdemu się wydaje, że to go nie dotyczy. Może nie w tym momencie, ale już za chwilę – jak najbardziej. Alkoholizm jest chorobą postępującą, nigdy się nie cofa samoistnie. Jej rozwój zaś oznacza staczanie się, choćby powolne, ale jednak po równi pochyłej, i w kwestii codziennego funkcjonowania, i w kwestii relacji i życia społecznego. Gdzie jest dno? Każdy uzależniony musi sam uderzyć głową we własne dno. Musi wyraźnie poczuć to uderzenie, by zdać sobie sprawę, do czego doprowadziło jego picie.
Różne głębokości „dna”
Kłopot jest taki, że dla jednej osoby tym dnem będzie zgubienie portfela z dokumentami w stanie upojenia. Dla drugiej wybity ząb czy rozwalona głowa w jakiejś pijackiej bójce. A dla innej – rozwód, utrata praw rodzicielskich. A w najgorszym scenariuszu próba samobójcza albo śmiertelne potrącenie pieszego podczas jazdy pod wpływem. Nigdy nie da się przewidzieć własnych zachowań po alkoholu, gdy spożywa się go w dużych ilościach, zwłaszcza chronicznie. Są one wówczas po prostu nieprzewidywalne, a wielu z nich nie da się cofnąć.
Właśnie dlatego, jeśli obserwujesz u siebie zachowania typowe dla uzależnienia w jakiejkolwiek jego fazie, nie czekaj, aż stanie się coś, czego już nie da się cofnąć. Terapia uzależnień to jedyna skuteczna forma pomocy, po którą możesz sięgnąć zawsze. Jesteśmy po to, by wskazać ci drogę do odzyskania kontroli nad własnym życiem do wolności. Czekamy na Ciebie pod nr tel. 531 432 011.