Wiele osób, które czują, że ich relacja z alkoholem jest niezdrowa i wymyka się spod kontroli, próbuje samodzielnie zmierzyć się z problemem, używając „domowych” sposobów na zaprzestanie picia. Nie ma niczego złego w podejmowaniu takich prób, bo faktycznie może się udać. Pod warunkiem, że mówimy o piciu ryzykownym, a nie o uzależnieniu.
„Odstawienie alkoholu jest dziecinnie proste – wystarczy go nie pić!” – zażartował kiedyś jeden z terapeutów uzależnień, nawiązując do słynnego stwierdzenia Marka Twaina: „Rzucanie palenia jest proste! Robiłem to tysiące razy!”. I taka jest prawda. Próbował tego chyba każdy, kto w pewnym momencie swojego życia zorientował się, że alkohol zaczyna być problemem. Ma to miejsce w sytuacjach, gdy jest go za dużo, pojawia się za często albo pod jego wpływem dochodzi do agresywnych czy nieodpowiedzialnych zachowań. W takich chwilach zapada postanowienie, by z tym skończyć. Samo odstawienie alkoholu to jednak nie trzeźwienie, a jedynie abstynencja. Ta, choć jest konieczna do trzeźwego życia, nie wystarczy, by wieść trzeźwe życie. Zwłaszcza jeśli próbuje ją utrzymać ktoś, kto nie tyle „przesadza z alkoholem”, co jest od tej substancji psychicznie i fizycznie uzależniony. Dla takich osób nie ma czegoś takiego jak domowe sposoby na zaprzestanie picia alkoholu.
Jak przestać pić alkohol? Domowe sposoby to mit
Brutalna prawda jest taka, że uzależnienie od alkoholu jest chorobą ciała, duszy i emocji. Samo odstawienie substancji nie wystarczy, by tej chorobie stawić czoła. Dodatkowo w sytuacji uzależnienia utrzymanie motywacji do wytrwania w abstynencji przez dłuższy czas jest bardzo trudne, jeśli nie zostanie podjęta rzetelna praca nad zmianą przez duże „Z”. By wygrać z uzależnieniem, nie wystarczy zmienić nawyków, omijać sklepy monopolowe, popijać wieczorami owocowe herbatki zamiast procentowych trunków czy zapisać się na jogę albo znaleźć sobie pochłaniające czas i angażujące hobby. To jest po prostu za mało. Tego rodzaju praktyki, owszem, świetnie się sprawdzają, ale w przypadku osób, które nie straciły całkowicie kontroli nad ilością spożywanego alkoholu. Bywają one pomocne u osób uzależnionych, ale jako uzupełnienie właściwej terapii uzależnień.
Przereklamowana silna wola
Nie każdy, kto nadużywa alkoholu, jest od niego uzależniony. Może być tak, że ktoś w porę zauważy, że sprawy idą w złym kierunku. Otrząśnie się po kolejnej imprezie, która wymknęła się spod kontroli i obieca sobie: „Koniec z alkoholem!”, po czym dotrzyma słowa. Taki scenariusz rzadko jednak dotyczy osób, u których stwierdzono uzależnienie. To potężny mechanizm, głęboko wdrukowany, który system nerwowy człowieka ma zapisany w pamięci. Alkohol dla osoby chorej nie jest jedynie napojem, a czymś dużo więcej. Jest on przyjacielem, powiernikiem, sposobem na stres, substytutem towarzystwa, metodą na rozładowanie napięć, złości, frustracji, nadzieją, odwagą w płynie. Spełnia szereg ról, z których często nie zdajemy sobie sprawy, będąc w czynnym uzależnieniu.
Dopiero brak alkoholu pokazuje całe emocjonalne spustoszenie, jakiego spożywany regularnie etanol dokonał we wszystkich obszarach życia. To właśnie jest wyzwanie – uporać się na trzeźwo z emocjami, nauczyć się je przeżywać bez zagłuszania, wypracować takie strategie reagowania na stres, które nie będą wyniszczające, nauczyć się funkcjonować w trudnej często rzeczywistości bez znieczulenia. To nie jest definicja abstynencji! Abstynencja to tylko nieużywanie substancji. Można zagryźć zęby i jakoś się do niej zmusić – zapełnić czas i głowę czymś innym, pić dużo wody, jeść regularnie, ćwiczyć, by nie pić. Tylko co dalej? Uzależnienie zawsze upomina się o swoje. Przychodzi po swój haracz, gdy najmniej się tego spodziewamy. Próba mierzenia się z tym tematem w pojedynkę, bazując na silnej woli i mocnym postanowieniu, to jak otwieranie drzwi złodziejowi, by z otwartymi ramionami wpuścić go do środka.
Czy można szybko zerwać z nałogiem?
Trzeźwienie to powolne, stopniowe przebudowywanie całego swojego życia, a nie tyko rezygnacja z alkoholu. Tu trzeba przepracować żal po stracie, a nie tylko odebrać sobie coś, co przez lata wypełniało większą część życia, i radzić sobie bez tego. Samemu dokonać tego piekielnie trudno, a praktyka pokazuje, że bardzo nielicznym uzależnionym udaje się wyjść na prostą bez profesjonalnego wsparcia.
Często jest tak, że osoba uzależniona, chcąc sobie udowodnić, że da radę, odstawia samodzielnie alkohol i, owszem, jakiś czas udaje się jej wytrwać w postanowieniu. Taka osoba funkcjonuje na tzw. „dupościsku”. Ma chroniczne poczucie braku, jest w niedosycie, na głodach, których nie umie nawet dostrzec w swoich zachowaniach. Mierzy się z wieczną tęsknotą za czymś, co utraciła. Cierpiała, gdy piła, a próbując odstawić alkohol, nadal cierpi, tylko już bez alkoholu. To jest męczarnia, która na dłuższą metę niczego nie zmienia. Co gorsza, często zdarza się, że powrót do picia po przerwie i samodzielnej walce kończy się piciem jeszcze większych ilości – żeby nadrobić „stracone” dni. Błędne koło może przerwać jedynie uznanie własnej bezsilności wobec alkoholu, który jest po prostu silniejszym przeciwnikiem, i sięgnięcie po pomoc – terapię, która zmieni wszystko, da narzędzia do przebudowania życia, a nie tylko odbierze coś, co dla osoby uzależnionej jest największą miłością.
A jeśli jednak chcesz spróbować?
Jeśli czujesz, że chcesz spróbować wyprosić alkohol ze swojego życia, a nie masz poczucia, że jesteś uzależniony (albo nie jesteś gotów usłyszeć, jaka jest prawda, bo do tego każdy uzależniony dojrzewa we własnym tempie), możesz spróbować wprowadzić zasady, które pomogą Ci utrzymać abstynencję. Pamiętaj tylko, że najważniejsze jest to, by na bieżąco obserwować, jak się czujesz po wprowadzonych zmianach. Jeśli funkcjonowanie bez alkoholu, nawet mimo szeregu zmian w codziennych nawykach, kosztuje Cię zbyt wiele, targają Tobą emocje, nie potrafisz poradzić sobie z poczuciem braku, odczuwasz silne głody alkoholowe – odpuść i poszukaj pomocy. Nie ma sensu kopać się z koniem. Terapia jest po to, by Ci pomóc, a nie utrudnić życie.
Jeśli odstawiasz alkohol, przestrzegaj kilku zasad:
Śpij i jedz regularnie
To dwa podstawowe elementy programu HALT (akronim od ang. hungry, angry, lonely, tired). Mówi on, by zachowując abstynencję, nie być głodnym, złym, samotnym i zmęczonym. Dbaj o to, by nie spędzać w samotności szczególnie wieczorów, jeśli to o tej porze dnia zwykle sięgałeś po alkohol. Otaczaj się ludźmi, którzy są dla Ciebie życzliwi. Samotność to wróg trzeźwości, zadbaj więc o wspierające i niepijące towarzystwo.
Planuj czas
Nawet co do kwadransa – przynajmniej na początku. Tzw. „puste sloty” w ciągu dnia to w początkowym okresie abstynencji zagrożenie. Pamiętaj, że z nudów też sięga się po alkohol i to bardzo często. Wymyśl, co będziesz robić po pracy. Znajdź zajęcia, które Cię zaangażują, żeby uniknąć próżni, w której nic się nie dzieje. Na błogie „nicnierobienie”, które jest dobre i bezpieczne, przyjdzie czas później.
Znajdź sobie nową zajawkę
Niech to będzie coś, co Cię wkręci, zafascynuje, pochłonie. Nowy sport, gotowanie egzotycznych potraw, czytanie czeskiej literatury, wyprowadzanie na spacery psiaków ze schroniska. Wszystko, co wymyślisz, by zająć głowę i ciało, będzie dobre, jeśli utrzyma Cię z dala od kieliszka.
Unikaj stresu, jakkolwiek irracjonalnie to nie zabrzmi
Stres to potężny wyzwalacz głodu alkoholowego. Pewnie, że nie da się całkowicie go wyeliminować, ale można przynajmniej częściowo nie brać udziału w sytuacjach, które podnoszą Ci ciśnienie. Masz kiepski kontakt z rodzicami i na samą myśl o cotygodniowym niedzielnym obiedzie aż Cię telepie? Zadzwoń do nich i grzecznie wytłumacz, że w najbliższym czasie nie znajdziesz czasu na odwiedziny. To nie jest afront, a wyraz troski o siebie. Masz do tego prawo.
Pij dużo wody
Bardzo dużo. Nie tylko, gdy czujesz pragnienie. To banalna rada, a działa. Zapełniony wodą żołądek nie domaga się alkoholu, albo domaga się mniej. Woda wspomaga wypłukiwanie toksyn, a to bardzo wskazane na początku abstynencji. Jeśli masz pomysł, by tradycyjne piwo czy wino zastąpić bezalkoholowymi odpowiednikami, dobrze się zastanów. Po pierwsze, piwo nazywane bezalkoholowym zawiera śladowe ilości alkoholu, co nie jest obojętne dla organizmu. Po drugie zaś, sięgając po takie trunki, utrwalasz nawyk, a przecież właśnie o jego pozbycie się między innymi chodzi.
Rób sobie drobne przyjemności
Idź na masaż, zjedz pyszny obiad w restauracji. Bądź dla siebie wyrozumiały i doceniaj to, że się starasz zrobić dla siebie coś bardzo dobrego.
Unikaj zakrapianych imprez
Może wydać Ci się kuszące spędzić grilla ze znajomymi, którzy piją, by z poczuciem wyższości, sącząc colę, oświadczyć im, że Ty już jesteś po jasnej stronie mocy. Nie rób tego, bo ryzyko, że się złamiesz i sięgniesz po alkohol, nawet nie na samym grillu, ale po powrocie do domu, jest ogromne. Nie ma sensu wodzić się na pokuszenie. Odpuść.
Znajdź ludzi, którzy utrzymują trzeźwość
Pewnie, że to nie jest łatwe, skoro wszyscy Twoi znajomi piją. Jednak naprawdę na świecie jest cała masa ludzi utrzymujących abstynencję nawet nie dlatego, że mają problem, ale dlatego, że chcą. Takie towarzystwo Cię wzmocni. Być może po raz pierwszy od dawna zauważysz, że świat wcale nie kręci się wokół kieliszka, tylko do tej pory jakoś Ci to umknęło… Szukaj ich – w pracy, na spacerze z psem, na forach i grupach internetowych. Musisz ich znaleźć, bo oni sami Ciebie nie znajdą.
Czytaj i słuchaj mądrych ludzi
Jest mnóstwo podcastów i świetnej literatury, która pomaga trzeźwieć. To nie tylko źródło wiedzy o tym, jak nauczyć się trzeźwo żyć, ale w chwilach zwątpienia bezcenne wsparcie. Świadectwa tych, który przeszli drogę, na początku której sam jesteś, dodadzą Ci siły.
Jeżeli wdrożysz wszystkie te punkty w życie, ale będziesz czuć, że to nie działa, że się męczysz, gdy nie pijesz, że pokusa złamania abstynencji jest zbyt silna, nie zwlekaj – przyjdź po pomoc. Droga do trzeźwego życia nie zawsze jest łatwa, ale ze wsparciem terapeuty i innych uzależnionych przestaje być najeżona trudnościami nie do pokonania. Czekamy na Ciebie pod nr tel. 531 432 011. Jesteśmy po to, by Ci pomóc.
.