Żyjemy w czasach kultu rozwiązań szybkich i skutecznych. Każdy problem chcemy rozwikłać błyskawicznie, efektywnie i najlepiej bezboleśnie. Uzależnienie też – na przykład stosując „tabletki na alkoholizm”, które rzekomo mają nas uzdrowić. Czy rzeczywiście? Oto kilka faktów na temat farmakologicznych metod leczenia uzależnienia od alkoholu.
Zanim przyjrzymy się lekom, które są stosowane współcześnie w leczeniu uzależniania od alkoholu, musimy powiedzieć coś, co być może będzie rozczarowujące już na starcie. Nie, nie można wyleczyć alkoholizmu tylko dzięki zastosowaniu farmakoterapii. Gdyby wystarczyło regularnie przyjmować leki przepisane przez lekarza, by trwale uwolnić się od uzależnienia, najpewniej każdy uzależniony pokornie łykałby je, zamiast ciężko pracować nad sobą pod okiem terapeuty. Na internetowych forach poświęconych tematowi uzależnienia aż roi się od pytań typu: „Słyszałem o leku XXX, że jest podobno rewelacyjny i nie chce się po nim pić, próbowaliście? Bo ja rozważam”. To oczywiście kuszące – ileż można by sobie zaoszczędzić czasu, który trzeba poświęcić na gruntowną terapię… Rzeczywistość jest jednak nieco mniej kolorowa.
Owszem, istnieją leki, które wprowadzone przez psychiatrę mogą być skutecznym wsparciem w leczeniu uzależnienia od alkoholu. Ale jak dotąd nie wymyślono leku, który mógłby być remedium na chorobę alkoholową, zastępując terapię uzależnień. Nie ma „cudownej tabletki”. Te, które zostały dopuszczone do stosowania w leczeniu uzależnienia od alkoholu, nie mają mocy uzdrowienia obszarów, które – prócz ciała – chorują w uzależnieniu, czyli emocji i umysłu.
Na początku był esperal
Tylko trzy leki są obecnie zatwierdzone przez amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA) do stosowania w zaburzeniach związanych z używaniem alkoholu. Pierwszą z nich jest disulfiram, inhibitor dehydrogenazy aldehydu octowego. Był on pierwszym lekiem zatwierdzonym przez FDA do leczenia zaburzeń związanych z używaniem alkoholu w 1951 r. Wszywki, które zawierają disulfiram, do dziś potocznie nazywa się „esperalem”. Jest tak pomimo to, że produkt o nazwie esperal przedsiębiorstwo farmaceutyczne Polfa przestało produkować w 2008 r.
Któż z nas nie słyszał od znajomym znajomego znajomego, że „zaszył się i już nie pije”. Jak to działa? Disulfiram, mówiąc językiem chemicznym, prowadzi do nieodwracalnego zahamowania dehydrogenazy aldehydowej i kumulacji w organizmie wysoce toksycznej substancji – aldehydu octowego. Spożycie alkoholu w obecności disulfiramu prowadzi w efekcie do nieprzyjemnych objawów, takich jak tachykardia, ból głowy, nudności i wymioty. Ta metoda bazuje więc na reakcji awersyjnej – chory nie pije w pewnym sensie ze strachu przed nieprzyjemnymi objawami. Minusy są właściwie oczywiste. Po pierwsze – o zgrozo – jest wielu śmiałków, którzy mogą pochwalić się tym, że „wszywkę przepili i żyją”. Niestety, mechanizmy rządzące uzależnieniem bywają po prostu silniejsze, niż strach przed konsekwencjami połączenia leku z alkoholem. A te mogą być dramatyczne – ze śmiercią włącznie.
Abstynencja a trzeźwienie
Po drugie znikoma skuteczność leczenia uzależnienia wyłącznie disulfiramem wynika z faktu, że jedyne, co może on zapewnić, to czasowa abstynencja. Nie jest to trzeźwienie, czyli całkowita przemiana swojego życia we wszystkich jego sferach. Popularna wszywka jest trochę jak kaganiec założony agresywnemu psu. Dzięki niemu pies oczywiście nie ugryzie, bo nie może, a nie dlatego, że nie chce. Tyle tylko że od razu po zdjęciu kagańca najpewniej rzuci się z zębami na pierwszy napotkany obiekt. Dlaczego? Bo nie zostały przepracowane mechanizmy prowadzące do agresji. Nie została wykonana praca terapeutyczna na emocjach i reakcjach.
Sama w sobie wszywka nie zmienia więc nic. Niektórym uzależnionym odrobinę pomaga utrzymać abstynencję, ale jeśli leczenie nie będzie obejmowało jednocześnie terapii, długoterminowo na niewiele się zda. Ciekawe wnioski na temat fenomenu wszywek sformułował Jerzy Vetulani, polski psychofarmakolog, neurobiolog i biochemik:
„Ostatnie badania wykazały, że to nie objawy awersyjne, ale chęć zerwania z nałogiem gwarantuje skuteczność terapii. U pacjentów zmotywowanych niedziałająca dawka disulfiramu (1 mg) daje efekty nawet nieco lepsze (49%) niż dawka działająca (100 mg) (38% pacjentów utrzymujących abstynencję przez rok), a efekt placebo w tej grupie wynosił aż 43%. Natomiast u pacjentów bez chęci zerwania z nałogiem 100 mg/kg disulfiramu spowodowało utrzymanie abstynencji przez rok tylko przez 10% pacjentów, a efekt placebo wyniósł tylko 5%. Wynik ten wskazuje na ogromne znaczenie motywacji i psychoterapii, która jest niezbędnym dodatkiem farmakoterapii alkoholizmu”.
Nowe „tabletki na alkoholizm” w leczeniu uzależnień
Drugim lekiem zatwierdzonym do leczenia zaburzeń związanych z używaniem alkoholu jest akamprozat. Został on po raz pierwszy zatwierdzony jako lek na uzależnienie od alkoholu w Europie w 1989 r. Dokładne mechanizmy jego działania nie są w pełni poznane, wiadomo jedynie, że akamprozat zwiększa stężenie serotoniny w mózgu i krwi oraz nasila neuronalny wychwyt GABA w hipokampie i wzgórzu. Ten mechanizm ma za zadanie zmniejszyć odczucie głodu alkoholowego i tym samym zapobiec nawrotom choroby. Niestety, nie oznacza to, że jest on lekiem-cudem dla uzależnionych. Badania z 2013 roku pokazały, że skuteczność leku jest tylko nieco wyższa niż placebo. Zaś ostatnie badania na dużą skalę przeprowadzone w USA i Niemczech nie wykazały, by efekty akamprozatu odróżniały się od placebo. Zgodnie z dzisiejszym stanem wiedzy akamprozat może jednak wspomagać utrzymanie abstynencji i zapobiegać nawrotom. Pomaga on jednak jedynie w przypadku pacjentów już poddanych detoksykacji.
Najskuteczniejsze(?) „tabletki na alkoholizm”
Podobnie sprawa ma się z trzecim zatwierdzonym lekiem – naltreksonem, który został zatwierdzony przez FDA do leczenia uzależnienia od alkoholu w 2006 r. Naltrekson zmniejsza głód alkoholowy, znosi częściowo euforyczny nastrój związany z piciem alkoholu. W badaniach okazał się najbardziej skuteczny w ograniczaniu intensywnego picia i ograniczaniu powrotów do intensywnego picia w porównaniu z placebo. Badania dowodzą jednak małej skuteczności obu tych leków u osób, które nie uczestniczą w programach psychoterapii. Oznacza to, że samo przyjmowanie tych farmaceutyków przez osoby uzależnione, z pominięciem terapii uzależnień, nie daje oczekiwanej trwałej poprawy.
Jedyny skuteczny sposób leczenia uzależnienia
Światowa Organizacja Zdrowia za jedyny skuteczny sposób leczenia uzależnienia od alkoholu uznaje psychoterapię. I nie jest to tylko sztywna formułka wyjęta z wikipedii. Praca nad zmianą nawyków, nad radzeniem sobie z wyzwaniami codziennego życia na trzeźwo, nad rozpoznawaniem własnych mechanizmów postępowania i regulowania emocji to fundament trzeźwienia. Tutaj nie ma dróg na skróty. Nawet najlepsze „tabletki na alkoholizm” nowej generacji – choć mogą być wsparciem w trzeźwieniu – nie zastąpi pracy, którą każdy uzależniony potrzebuje wykonać, by wyjść na prostą. Bo w trzeźwieniu nie chodzi tylko o to, by – za sprawą tabletki – nie pić. Chodzi o to, by nauczyć się kierować swoim życiem tak, by zażywanie substancji nie było konieczne. Terapia jest jedyną drogą do wolności. I naprawdę nie ma sensu myśleć o niej jak o drodze krzyżowej! To może być trudne, ale piękne doświadczenie poznawania prawdziwego siebie, którego nigdy nie zastąpi żadna tabletka-cud, nawet gdyby kiedyś taka powstała.
Jesteś uzależniony i zastanawiasz się, jaką drogą pójść, by odzyskać swoje życie? Masz wiele pytań i wątpliwości? Zanim podejmiesz decyzję o leczeniu, zadzwoń do nas. Jesteśmy po to, by pomóc Ci dokonać najlepszego wyboru i odpowiedzieć na wszystkie Twoje pytania. Czekamy na Ciebie pod numerem telefonu 531 432 011.